Środa to czas pobytu i zwiedzania San Remo – sławnego na cały świat miasta, które znane jest z festiwalu piosenki włoskiej oraz kwiatów. Dzień rozpoczęliśmy od śniadania, po którym zebraliśmy się przed hotelem, by usłyszeć garść ciekawych informacji o San Remo od pani Sylwii – naszej przewodnik. Podekscytowani wyruszyliśmy na spacer po tym mieście.

Od początku zobaczyliśmy, że w mieście jest bardzo wąsko, a uliczki są dosyć ciasne. Ponownie mogliśmy zaobserwować bardzo dużą ilość skuterów i motorowerów na ulicach miasta. Pierwszym zobaczonym przez nas obiektem była bazylika prawosławna, która obecnie jest w remoncie. Wzdłuż wybrzeża udaliśmy się w kierunku jednego z najsławniejszych budynków – siedziby Kasyna w San Remo. Zdobyliśmy kilka informacji, zrobiliśmy grupowe zdjęcie i ruszyliśmy, by przejść najsłynniejszą ulicą tego miasta. Tutaj zaobserwowaliśmy wmurowane w ulicę tabliczki z nazwiskami oraz tytułami zwycięskich piosenek w poszczególnych latach Festiwalu w San Remo. Nazwiska wydały się nam bardzo znane – bo chociażby Domenico Modugno, czy tytuł słynnej piosenki Volare mówiły same za siebie. Zatrzymaliśmy się przy teatrze Ariston, gdzie gromadzą się w czasie festiwalu znane osobistości. Weszliśmy do przedsionka, by tam zobaczyć słynne czerwone dywany i schody, po których poruszają się gwiazdy estrady. Dotarliśmy do końca alei, po drodze mijając sklepy znanych i drogich marek.

W drodze powrotnej mieliśmy okazję skosztować naturalnych lodów w jednej z tamtejszych lodziarni. Były one bardzo smaczne, a smaki zadowoliły podniebienia każdego. Pistacja, straciatella, ale i specjały włoskie to te smaki, które wybieraliśmy najczęściej. Wyruszyliśmy w kierunku morza i pobliskiego wybrzeża. Padł pomysł by zatańczyć wspólnie belgijkę, co niezwłocznie uczyniliśmy. Zatańczyliśmy cała grupą ten taniec, bawiliśmy się przy tym bardzo dobrze. Taniec w San Remo na wybrzeżu morza? Dlaczego nie?!:)

Udaliśmy się na pobliską plażę, by tam odpocząć i zrelaksować się. Co ciekawe zdecydowana większość plaż tego wybrzeża jest kamienista. Na plaży spędziliśmy około 1,5 godziny bawiąc się, robiąc zdjęcia, opalając się, a także miło spędzając czas. Wróciliśmy do hotelu, ponieważ na niebie pojawiły się chmury. Prognozy pogody sprawdziły się co do minuty i kiedy przekroczyliśmy próg naszego mieszkania zaczął padać deszcz, który po kilkunastu minutach zamienił się w krótką burzę. Powietrze stało się rześkie, co zmobilizowało nas do wyruszenia na kolejny etap odkrywania San Remo. Pierwszy punkt to pizzeria. Przecież Włochy znane są z Pizzy. Mimo, że był to czas sjesty to spotkaliśmy klimatyczną pizzerię przy pobliskiej ulicy. Stylizowana ona była na amerykański salon, w którym zobaczyliśmy figury śpiewających rock’rollowców, policjantów, Indian, czy też motocykl marki Harley Davidson. Pizza była naprawdę smaczna. Kolejnym punktem był spacer na wybrzeże, a potem zakupy w pobliskim sklepie. A co przyniósł wieczór? Wspólną zabawę i karaoke!

Środa, mimo braku wyjazdu poza miejsce zamieszkania minęła nam bardzo przyjemnie i pracowicie. Był to piękny i niezapomniany dzień. Podobnie jak wszystkie do tej pory! A co nas czeka jutro? Wizyta w księstwie Monaco oraz w Canes.

relacja i foto: Paweł Biela

Galeria zdjęć - Francja i Włochy - środa - kliknij tutaj.

Belgijka w San Remo - kliknij tutaj.